Mam nadzieję, że jakość zdjęcia będzie mi wybaczona, robiona zwykłym kompaktem, aparat został w studenckim domostwie :P
niedziela, 28 października 2012
6. Modelina - podejście pierwsze
No i stało się. Dziś z drżącymi rękoma otworzyłam pierwsze opakowanie modeliny. Wybór padł póki co na prosty motyw czyli czekoladki Milki. Oczywiście, zostałam przekonana, że to jednak nie jest prosty motyw, jak zwykle mi się tylko wydaje, ale w końcu pierwsze koty za płoty. Kwestia wprawy. Z formowania jakoś szczęśliwa nie jestem no i oprócz tego zrobiłam fantastyczną rzecz, czyli robiłam czekoladki na lustrze, zapomniałam posypać je mąką, więc modelina trafiła wraz z lustrem do piekarnika. Tutaj nastąpił kolejny stres, czyli "czy się nie spali". Obczajka co 30 sekund wyszła na dobre. Niestety czekoladki po odklejeniu się od lustra mają pod spodem taką nie wiem, lustrzaną naleciałość, która co prawda nie jest jakaś rażąca, ale jednak jest (ten wstrętny profesjonalizm). Mam nadzieję, ze to tylko kwestia właśnie braku mąki. Kolejna próba na dniach :P
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ładnie Ci wyszły te czekoladki. A jak na pierwszy raz to już w ogóle SZACUN. :) Szkoda, że nie wszystko wyszło tak jak chciałaś, ale i tak jest nieźle.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie używałam mąki i szczerze nigdy o tym nie słyszałam, więc w sumie jestem ciekawa, czy daje to jakieś efekty.
Pozdrawiamy,
Kazik z Mazur
Ja zawsze wyrabiam modelinę, formuję, kroję, wałkuję itd. na zwykłej białej kartce położonej na stole. Póki kartka nie jest "tłusta" (nie wiem, czy to odpowiednie słowo) od modeliny, to wszystko odkleja się bez problemu. Właściwie to rzadko coś przywiera. Później hop siup na blachę i do piekarnika. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na te Twoje donuty. Z chęcią je zobaczę. ;D
Śliczne czekoladki :3 Jak na pierwszy raz to po prostu wyszły cudownie :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia w lepieniu :)