poniedziałek, 24 listopada 2014

58. Amelia Baletnica

Okres listopada i grudnia, to jeden z tych najgorętszych dla rękodzielników, o czym zapewne doskonale każdy wie i podobnie jest u nas.

W tym wszystkim niestety wiele planów, które miałam wobec tego bloga troszkę umarły śmiercią naturalną. Jak niektórzy zauważyli, na blogu funkcjonuje nadal moja stara grafika, wiele zakładek stało się dla mnie niefunkcjonalnych. Jednak zmiany wymagają czasu, a zwłaszcza poświęcenia go. Tymczasem aktualnie, gdyby ktoś miał możliwość sprzedaży czasu, myślę, że byłby milionerem. Ratować może tylko dobra organizacja czasu ;)

Żeby jednak nie zgrzytało i nie straszyło pewną pustką (bo w innym eterze internetowym non stop coś się dzieje, a tu taka cisza!), chciałam przedstawić Wam Amelię Baletnicę. Amelię wykonała niedawno Mama. To typowa lalka waldorfska, wypełniona owczym runem, ma całą garderobę, co możecie zauważyć na zdjęciach :) Amelka ma 33 cm i aktualnie czeka na swoją rodzinę. Może ktoś chce ją przygarnąć pod swój dach? :)






środa, 15 października 2014

57. Te fascynujące powroty

Na samym wstępie chcę Wam podziękować za miłe słowa. Za miłe słowa oczekiwania tu na mnie i Mamę. Od kwietnia był to dla nas pod wieloma względami gorący okres (były momenty zwątpienia i ogromnych sukcesów), ale postanowiłam wrócić tu, żeby dalej pokazywać Wam naszą małą twórczość.

To gorący okres, właściwie w głowie rękodzielnikom już wyłącznie święta i kiermasze, a ja aktualnie zamiast tworzyć, to ślęczę w sklepach internetowych kupując brakujące materiały.

Czasem przychodzi jakieś dno, ale warto się wtedy wziąć w garść i iść dalej. Ja i Mama aktualnie żyjemy tą dewizą. Dlatego dalej walczymy, tworzymy i szybko nie mamy zamiaru stąd uciekać.

Przez te kilka miesięcy zrobiłyśmy kilkadziesiąt niesamowitych zamówień. Otrzymaliśmy zdjęcia od klientów z zakupionymi przez nich rzeczami. To bardzo ważne dla nas. A my staramy się nieustannie podnosić sobie poprzeczkę.

Lepsze materiały, większe skupienie i profesjonalizm. Próbujemy i mamy nadzieję, ze się uda :) Trzymajcie kciuki :)

A przed Wami ostatnie projekty sutaszu Mamy. Ja jestem coraz bardziej z niej dumna :)









piątek, 18 kwietnia 2014

56. Zające niekoniecznie wielkanocne

Za dwa dni Święta Wielkiej Nocy, od wczoraj dla chrześcijan ważne dni.
Życzę Wam pogodnego ducha, sił na kolejne dni, lata, które możemy czerpać z tych dni spędzonych z bliskimi, może na pewnych przemyśleniach, może na szczęściu, radości. Czerpmy z pięknej aury pełnymi garściami :)

Dla nastroju wielkanocnego - niekoniecznie wielkanocne zające :)


czwartek, 10 kwietnia 2014

55. Kolorowe babeczki

Z racji tego, że już w sobotę Etniczny Zawrót Głowy, czyli jeden z niewielu festiwali w Toruniu, któremu towarzyszy jarmark rękodzieła, przygotowania pełną parą. Powstała cała seria kolorowych babeczek. Zaczęłam po raz pierwszy pracować z masą PREMO i jestem totalnie zauroczona nią. Nie dość, że jest miękka, wspaniale się formuje, nie kruszy, to ma tak piękną gamę kolorów, że przy zakupach nie mogłam się zdecydować, które wybrać. Z FIMO jednak nie zrezygnuję do końca, gdyż jest tam także wiele kolorów, które już chwyciły mnie za serce, ale PREMO chyba jednak wysunęło się we wszystkim na pierwsze miejsce :)

Póki jeszcze łóżko nie wyciąga do mnie rąk, wracam do pracy, a Was zostawiam z wiosennymi, kolorowymi babeczkami :)








niedziela, 9 lutego 2014

54. Skutki porządków - bransoletka DIY

I do mnie nareszcie przyszły upragnione, wolne dni. Wizja sesji już za mną, więc nadszedł czas na rozkosz codziennego lenistwa. Dwa tygodnie. Nie pamiętam, kiedy miałam okazję na tak dłuższy pobyt w domu, bez jakichkolwiek obowiązków, gdy nie musiałam przejmować się studiami, pracą, orkiestrą, czy jakimikolwiek innymi zobowiązaniami. Aktualnie jedyne, to zrealizowanie wszystkich zamówień, które nazbierały mi się od (!) świąt. Jestem w połowie, dziś przyszedł czas na wszystkie modelinowe akcesoria.

Jednak zanim wrócę tutaj do Was ze zwykłymi postami przedstawiającymi jakieś nowe dokonania rękodzielnicze (a jest ich trochę :D), to pokażę Wam bransoletkę, którą we wczorajszym uniesieniu przerobiłam po swojemu. Ostatnie dni spędzałam na intensywnym sprzątaniu, które oprócz tego, że dotknęły mój pokój, doszły także do pokoju, który przeze mnie wzniośle nazywany jest "pracownią", a przez Mamę "pokojem z materiałami". Ale zdjęcia "pracowni" kiedy indziej.

Dziś bransoletka, którą odnalazłam w którejś z szuflad. Tylko impuls uchronił ją od tego, że nie wylądowała na śmietniku. Uwielbiam kolorowe rzeczy, jednak zwykła, drewniana bransoleta w kolorze morsko - turkusowym wydawała mi się mało atrakcyjna. No i sprzątanie "pracowni"  dało mi kolejną zdobycz, czyli ogrom różnokolorowych, cienkich wstążek.

Akcja była prosta: nożyczki, zapalniczka (do podpalania końcówek, aby się nie siepały), klej Magic i nieszczęsna bransoletka.



A to skutek wstążkowych bohomazów :)

 Być może nie jest to ani rewelacyjne, ani niezwykle odkrywcze, ale na ręce wygląda kolorowo, wspaniale rozświetla strój i co najważniejsze dla mnie - nie jest nudno.


Polecam Wam czasem użyć takich prostych metod do odnowienia czegokolwiek :)