poniedziałek, 14 października 2013

45. Sowia rodzinka

No cóż. Jesień za pasem, mgła niebezpiecznie wkracza przez szpary w oknach i nieustannie walczy z ostatnimi promieniami Słońca. Zwykłe szaliczki przestają wystarczać, a dziś rano odczułam nawet potrzebę ubrania rękawiczek (których oczywiście nie miałam). Jesień to też fantastyczny czas na wdrażanie nowych idei, pomysłów, sposób na życie, postanowień. Nie ukrywam, że no cóż, mam ich kilkanaście. Odkrywanie co rusz nowych blogów powoduje, że robię kolejną listę z zadaniami na teraz, na przyszłe lata, marzenia. Nagle zaistniała we mnie potrzeba spisania tego wszystkiego na kartkę, a przede wszystkim - zastanowienia się nad tym. Uroki jesieni? Też tak macie? Że na Waszej tablicy, w pamiętniku, zeszytach z przemyśleniami, kalendarzach listy rosną jedna na drugiej i wbrew pozorom sprawia to Wam frajdę? Choć czasem też rozpacz, że tyle rzeczy, a tak mało czasu na to wszystko. 

Ale, żeby nie było zbyt refleksyjnie - dziś w poście małe, kolorowe sowy, która mają za zadanie ocieplać tegoroczną jesień i zimę. Póki co w formie bez zastosowania, gdyż nie wiem, czy doczepiać im breloczki, a może tasiemki. Coś wymyślę. Robota oczywiście Mamy, jedna nawet (ta różowa) udziergana przez Babcię (tak jakoś cała rodzina zaczyna się wkręcać w to "tworzenie" :)).


4 komentarze: