wtorek, 27 sierpnia 2013

35. Zwycięstwo!

No i udało się, moi drodzy! Wszyłam te felerne zamki! Nadal nie mogę się nadziwić co prawda, jak bardzo krzywo to robię, ale cały czas się pocieszam, że po prostu muszę nabrać wprawy.  Kieszonki do toreb gotowe, powstanie ich póki co pięć, bez aplikacji, póki co tzw. czyste, ale w piękne wzorki. Dziś taki przedsmak jednej z nich, która powstała z... zasłony znalezionej w jednym z lumpeksów, gdy byłam w te wakacje na warsztatach tanecznych w Połczynie Zdrój. Polowałam na nią przez tydzień, aż w końcu kupiłam za grosze. Wspaniałe jest to, że jest tak duża, że można zrobić z niej mnóstwo niesamowitych rzeczy. I ma prześliczną aplikacje, kwiatki mnie zauroczyły doszczętnie. I póki co powstała pierwsza torba właśnie z tej zasłony, niestety na kolejne zabrakło mi płótna na rączki, więc najpierw wyprawa do sklepu, a potem trzeba będzie dokończyć swój "powrót po latach" do maszyny.

Torba jest prosta, nie ma podszewki (do takiego levelu jeszcze nie dotarłam, ale kto powiedział, że nie dam rady?), ale ma w środku małą kieszonkę zapinaną na zamek. Sama torba zapinana na zapięcie magnetyczne.





4 komentarze: