wtorek, 11 czerwca 2013

28. Śniadanie na Trawie 2013

Śniadanie na Trawie po, zdecydowanie warto wrzucić na listę pt. "udane i sympatyczne dni". W tym roku pogoda zdecydowanie była po stronie Pracowni Zrównoważonego Rozwoju (w przeciwieństwie do roku poprzedniego, gdy kobieta jak pogoda, zmienna), która po raz szósty (a w tym roku po raz pierwszy na Rynku Nowomiejskim) zorganizowała ten event. I co by tu nie mówić. Zdecydowanie lubię tę imprezę. Pamiętam jak dwa lata temu, gdy byłam na pierwszym roku, akurat tydzień przed nim skręciłam sobie nogę, więc Śniadanie mówiąc delikatnie przebimbałam w łóżku z nogą u góry, łkając dlaczego mnie tam nie ma. Rok temu był ten pierwszy raz i to tak niezbyt po stronie uczestnika, ale wystawcy. W tym roku po raz drugi. No i nie wiem, co ma w sobie ta Trawa, ale multum i rzesze ludzi (szkoda, że nie mam żadnych zdjęć potwierdzających moje słowa), wypełniły co do centymetra trawę, która "wyrosła" na Starówce. I straszną frajdę człowiekowi sprawia to, jak widzisz tych ludzi, z koszykami, kocami, przygotowanym jedzeniem (byłam świadkiem nawet wznoszenia toastu szampanem w plastikowych kieliszkach!) odpoczywają przy przyjemnej muzyce, ze znajomymi, świadomie (bądź też nie) wstawiając się za ideą zdrowego trybu życia, odżywiania, ekologii i innych takich dobrych rzeczy, a przede wszystkim - pewnej wspólnoty. Bo nie wiem jak nazwać inaczej tego całego zgromadzenia. To nie jest już tylko piknik, to spotkanie, bycie razem w jednym miejscu, które do tego zazwyczaj jest pomijane jako punkt turystyczny, odpoczynku i czegokolwiek tam jeszcze. Te dzieciaki fruwające mi pod nogami, a za nimi potykający się ojcowie, przepraszający każdy kolejny koc, matki wylegujące się w Słońcu, przyjaciele ze stertą jedzenia, którzy przyszli oderwać się od nauki (no bo sesja). I ta Wielka Wspólna Fota (która jakoś zawsze mnie tak podnosi na serduchu).No i jak tu nie lubić tej Trawy?

Zdjęć mam mało, bo niestety obowiązek stoiskowy przytrzymywał mnie na miejscu, a że mam miękkie serducho, to wysyłałam mego towarzysza na koncerty i czytanie książki na trawie. A propo koncertów: Pan Jędras. Jeśli nie znacie - to przesłuchajcie. Tego to już w ogóle się słucha na trawie. Klik!



Można sobie było pomalować Toyotę np.


...albo porobić naturalne pieczątki ze Stowarzyszeniem Sztuka Cię Szuka

Napić się najlepszego soku na świecie (ja jestem nałogowcem)

Zapleść, Popleść, Upleść koszyki i inne cuda niewidy z MakkireQu Klik!

I WWF (Wielka Wspólna Fota)

Dodaj napis

Klametkowe bransoletki i klamerki Klik! oraz przypinki z PinacoladaBadges





Trawa minęła, licencjat pozostaje... Ale! Już w niedzielę w Ciechocinie Wojewódzkie Święto Wsi Kujawsko Pomorskiego, na którym będziemy z Mamą (Mama po raz pierwszy, w końcu nie będę musiała za nią tłumaczyć, jak i dlaczego zostało zrobione :D)




Follow my blog with Bloglovin

3 komentarze:

  1. ciekawe jak wyglądała potem Toyota :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm, conajmniej brunatnie :D ale radochy było mnóstwo :D

      Usuń
  2. Stragan prezentował się bardzo ładnie :)

    OdpowiedzUsuń