Zdecydowanie stwierdzam, że to już nawet nie chodzi o to, aby doba miała 48h. Wystarczyłoby, gdyby nie trzeba było spać. Duch licencjatu nade mną wisi i groźnie macha mi palcem. Jestem w dość ciemnym punkcie i zdecydowanie potrzeba jakiejś iskierki, psztyczka w nos, czy czegokolwiek, abym ruszyła z tym wszystkim. Potem (to mam nadzieję), jakoś poleci. Do tego mnóstwo papierkowej roboty się szykuje (ale o tym już kiedy indziej;)). Jakiś taki ciężki czas, zatem pozwólcie, że jeśli będą posty, to jeśli będę miała coś nowego - to jak najbardziej wrzucę. Póki co - bransoletki, które zrobiłam na Etniczny Festiwal. Uffff. Dobrze, że chociaż moja Mama nie musi pisać żadnych licencjatów ;)
I cały czas zapraszam na moje Candy, jeszcze niecały tydzień na zgłoszenia ;)
Bardzo fajnie wyglądają. :D
OdpowiedzUsuńRozjaśnij nieco zdjęcia w jakimś programie, bo są z deka za ciemne. ;P
Pozdrawiam Zuza
Bardzo pięknie się prezentują
OdpowiedzUsuńFajne, najbardziej podoba mi się pierwsza, również ze względu na kolor :).
OdpowiedzUsuńWszystkie sliczna ale najbardziej podoba mi się pierwsza i czwarta :)
OdpowiedzUsuńWszystkie są piękne, a zwłaszcza przypadła mi do gustu fioletowa:)
OdpowiedzUsuńŚliczne bransoletki. : )
OdpowiedzUsuńojojoj, ile tutaj tego, wszystko cudne! ^^
OdpowiedzUsuń