Idzie jesień, a w uszy ciepło musi być!
Dlatego dziś pierwsze dwie z gromadki czapek, które natworzyła już Mama. Pani Sowa i Pan Pingwin. Wersja dziecięca, ale oczywiście jest szansa też zawsze na wersję wyrośniętą ;)
Aktualnie z Mamą wpadłyśmy trochę w wir porządkowy, próbujemy udobruchać nieład w pokoju, który chcemy przemianować na pracownię z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście do tego niestety będzie potrzeba mnóstwo czasu, no i funduszy, ale póki co staramy się kombinować z tego, co mamy.
Ale radujcie się radosnymi czapeczkami. Mi się buzia śmieje od razu :)
super czapeczki
OdpowiedzUsuńNie ma jak dobry pomysl, fantastyczne czapeczki, genialnie wykonane, do tego...w pieknych zywych kolorach. No i te oczy!!SUPER !!! zapraszam Cie na moje Candy, jesli tylko masz ochote! ;)
OdpowiedzUsuńCzapki mega urocze i pocieszne. :D Z chęcią nosiłabym taką, bo znudziły mi się sklepowe pandy. ;)
OdpowiedzUsuńPięknie i z humorem.Ja to nie mam takich zdolności manualnych.Pozdrawiam z Dobrych Czasów.Jola
OdpowiedzUsuńBoskie! A dałoby radę zrobić taką zimową z myszką miki?
OdpowiedzUsuńOczywiście, jest taka szansa! Zapraszam w razie czego na maila: dariatworzy@gmail.com :)
UsuńUrocze ptaszyny! :) idealne na ochronę przed zimną małych główek, od razu dodadzą im energii! :) Pozdrawiam, S.
OdpowiedzUsuńEkstra te czapeczki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.szufladajustyny.blogspot.com
jakie rewelacyjne czapy! super!
OdpowiedzUsuń