Śniadanie na Trawie po, zdecydowanie warto wrzucić na listę pt. "udane i sympatyczne dni". W tym roku pogoda zdecydowanie była po stronie Pracowni Zrównoważonego Rozwoju (w przeciwieństwie do roku poprzedniego, gdy kobieta jak pogoda, zmienna), która po raz szósty (a w tym roku po raz pierwszy na Rynku Nowomiejskim) zorganizowała ten event. I co by tu nie mówić. Zdecydowanie lubię tę imprezę. Pamiętam jak dwa lata temu, gdy byłam na pierwszym roku, akurat tydzień przed nim skręciłam sobie nogę, więc Śniadanie mówiąc delikatnie przebimbałam w łóżku z nogą u góry, łkając dlaczego mnie tam nie ma. Rok temu był ten pierwszy raz i to tak niezbyt po stronie uczestnika, ale wystawcy. W tym roku po raz drugi. No i nie wiem, co ma w sobie ta Trawa, ale multum i rzesze ludzi (szkoda, że nie mam żadnych zdjęć potwierdzających moje słowa), wypełniły co do centymetra trawę, która "wyrosła" na Starówce. I straszną frajdę człowiekowi sprawia to, jak widzisz tych ludzi, z koszykami, kocami, przygotowanym jedzeniem (byłam świadkiem nawet wznoszenia toastu szampanem w plastikowych kieliszkach!) odpoczywają przy przyjemnej muzyce, ze znajomymi, świadomie (bądź też nie) wstawiając się za ideą zdrowego trybu życia, odżywiania, ekologii i innych takich dobrych rzeczy, a przede wszystkim - pewnej wspólnoty. Bo nie wiem jak nazwać inaczej tego całego zgromadzenia. To nie jest już tylko piknik, to spotkanie, bycie razem w jednym miejscu, które do tego zazwyczaj jest pomijane jako punkt turystyczny, odpoczynku i czegokolwiek tam jeszcze. Te dzieciaki fruwające mi pod nogami, a za nimi potykający się ojcowie, przepraszający każdy kolejny koc, matki wylegujące się w Słońcu, przyjaciele ze stertą jedzenia, którzy przyszli oderwać się od nauki (no bo sesja). I ta Wielka Wspólna Fota (która jakoś zawsze mnie tak podnosi na serduchu).No i jak tu nie lubić tej Trawy?
Zdjęć mam mało, bo niestety obowiązek stoiskowy przytrzymywał mnie na miejscu, a że mam miękkie serducho, to wysyłałam mego towarzysza na koncerty i czytanie książki na trawie. A propo koncertów: Pan Jędras. Jeśli nie znacie - to przesłuchajcie. Tego to już w ogóle się słucha na trawie.
Klik!
|
Można sobie było pomalować Toyotę np. |
|
...albo porobić naturalne pieczątki ze Stowarzyszeniem Sztuka Cię Szuka |
|
Napić się najlepszego soku na świecie (ja jestem nałogowcem) |
|
Zapleść, Popleść, Upleść koszyki i inne cuda niewidy z MakkireQu Klik! |
|
I WWF (Wielka Wspólna Fota) |
|
Dodaj napis |
|
Klametkowe bransoletki i klamerki Klik! oraz przypinki z PinacoladaBadges |
Trawa minęła, licencjat pozostaje... Ale! Już w niedzielę w Ciechocinie Wojewódzkie Święto Wsi Kujawsko Pomorskiego, na którym będziemy z Mamą (Mama po raz pierwszy, w końcu nie będę musiała za nią tłumaczyć, jak i dlaczego zostało zrobione :D)
Follow my blog with Bloglovin
ciekawe jak wyglądała potem Toyota :P
OdpowiedzUsuńhmmm, conajmniej brunatnie :D ale radochy było mnóstwo :D
UsuńStragan prezentował się bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuń